Dodge Dart Aero, czyli amerykański Fiat Viaggio dla oszczędnych

Dodge zaprezentował właśnie swoje nowe dzieło: Dodge’a Dart-a Aero. W naszych stronach Dart bardziej znany jest pod nazwą Viaggio (oba modele to tzw. bliźniaki z drobnymi szczegółami, które je różnią), które jest produkowane przez Fiata. Ale wracając do Dart-a… „Amerykaniec” jest napędzany silnikiem od swojego włoskiego brata – pod maskę trafiła bowiem fiatowska benzynowa jednostka MultiAir o pojemności 1,4-litra generująca moc 160 KM, która może być przenoszona na koła na dwa sposoby: za pomocą 6-biegowego „manuala” bądź dwusprzęgłowej (także sześcioprzełożeniowej) skrzyni DDCT. Dart z tą pierwszą skrzynią będzie spalał podobno 5,7 l/100 km natomiast wyposażony w automatyczną fiatowską przekładnię DDCT spali o 0,2 litra więcej na 100 km. Przyznaję, że podoba mi się ten Dart. Nie dość, że ładnie się prezentuje, mało pali i jest wyposażony w sprawdzone silniki to jeszcze dodatkowo oferuje bogate wyposażenie (klima, skórzana kierownica czy kontrola trakcji to standard tej odmiany Dart-a)…  I fajnie byłoby gdyby jego europejski odpowiednik – Viaggio – także był dostępny w takiej właśnie wersji. Chociaż wszystko zepsuć może jednak… cena (cennik Dart-a Aero startuje w USA od 19 295 $)

Rumuński sposób na lowridera

Lowrider lub jak kto woli: „lo-lo” to typowo amerykański samochód (np stary Cadillac) lub ciężarówka (najczęściej typu pick-up – w końcu to Stany) o niskim zawieszeniu, który został doposażony w niezwykle skomplikowany i cholernie drogi system hydrauliczny (coś na kształt”Citrołenów z lat 90. według amerykanów). Taki układ pozwala na jak najniższe zlokalizowanie podwozia auta, dzięki czemu powstaje niesamowite i jedyne w swoim rodzaju wrażenie, że lowrider jadąc sunie tuż nad ziemią. Hydraulika pojazdu umożliwia nawet „skoki” czyli dynamiczne zastosowanie tego właśnie układu, dlatego lowridery często nazywane są „skaczącymi samochodami”. Jak napisałem na początku zabawa w budowanie własnego lowridera to droga pasja, która w naszym wypadku wymaga zarobków zachodnioeuropejskich. Są jednak tacy, którzy potrafią zrealizować swe lowriderowe marzenie nieco tańszym kosztem. Rzekłbym nawet… za darmo. Obejrzyjcie poniższy filmik a zrozumiecie co miałem na myśli:

Volkswagen Routan – amerykański Touran

Przeglądałem dziś ogłoszenia firm oferujących usługę sprowadzenia do Polski samochodu – używanego bądź nowego – zza Oceanu. A dokładniej rzecz ujmując to ze Stanów Zjednoczonych. Przerzucając stronę za stroną natknąłem się na model Volkswagena, który do tej pory był mi prawie obcy (wiedziałem, że takowy istnieje i jak wygląda, ale nic poza tym). Routan – bo właśnie o tego VW mi chodzi – z zewnątrz wygląda niczego sobie, ot ciut ładniejszy i większy Touran. Wewnątrz mamy z kolei typowo amerykański styl – taki sobie plastik, full wyposażenie, automatyczną skrzynię biegów i prędkościomierz wyskalowany w milach… Ale to nie koniec niespodzianek.

Czytaj dalej Volkswagen Routan – amerykański Touran