Volkswagen SP, czyli jak Wolfsburg stał się Sao Paulo

Na początek mała zagadka: pomyślcie sobie teraz przez chwilę o sportowym modelu Volkswagena… I co? Wasze myśli krążyły zapewne wokół Golfa GTI, kultowego Corrado czy nowego pięknego Scirocco, prawda? No dobra, przyznam się, że aż do dzisiejszego dnia nie wiedziałem o tym, że producent z Wolfsburga stworzył model specjalnie dla mistrzów Samby i – do niedawna – wirtuozów piłki nożnej. Był on co prawda produkowany w Brazylii ale sprzedawano go – niestety jedynie – na terenie Ameryki Południowej (choć do Europy trafiło kilkaset sztuk). Oto przed Wami Volkswagen prosto z serca Sao Paulo…

Pomarańczowy (ale występował też w innych kolorach nadwozia, po prostu ja wybrałem sobie pomarańczowego) Volkswagen SP, bo o nim mowa, produkowany był przez niemiecki koncern w latach 70 – dokładniej to zjeżdżał z taśm brazylijskiej fabryki VW w Sao Paulo od 1972 do 1976 roku. W przeciągu tych kilku lat powstało jedynie… 10 tys. egzemplarzy (do Europy wyeksportowano ich 670) nietuzinkowego i mało znanego coupe. Można powiedzieć, że nawet w czasach swojej świetności, „obrastało” ono już w legendę i zaczynało cechować się mianem samochodowej tajemnicy i zagadki… I to nie tylko ze względu na swoją znikomą popularność.

Swojej własnej legendy doczekała się nawet nazwa tego egzotycznego samochodu z logo VW na masce. Według jednych skrót SP należy rozwijać jako „Sao Paolo” (produkowany był w Brazylii) inni twierdzą natomiast, że skrót ten oznacza „Special Project” a jeszcze inni, że oznacza po prostu „Sport Prototyp”. Przydałby się w tym momencie genialny człowiek pokroju serialowego Housa lub agenta Fox-a Muldera z „Archiwum X”, ale że akurat nikogo takiego nie ma przy mnie (bo pierwszy teraz pije poranną – jak uważa – kawę, a drugi czyta „Auto Świat” z jakimś kosmitą) to pozwolę sobie nie zajmować stanowiska w kwestii prawdziwego znaczenia rozwinięcia skrótu SP… 🙂 A teraz mały powrót do historii i danych technicznych…

Pewnie zastanawiacie się jak doszło do powstania modelu SP? Cała historia ma swój początek w 1969 roku kiedy to rozpoczęto w Brazylii prace nad stworzeniem sportowego samochodu do produkcji na rodzimy rynek. Projektem kierował M. Schiemann. Prototyp nazwany „projekt-X” został po raz pierwszy pokazany na niemieckich targach przemysłowych w 1971 roku. Rok później pierwszy egzemplarz SP2 wyjechał na ulice.

Auto zostało zbudowane na bazie Volkswagena 411/412. Powstały dwie wersje silnikowe: SP1 z silnikiem o pojemności 1.6 dm³ oraz 1.7 dm³. Ten drugi – SP2 – osiągał moc maksymalną 75 KM. Samochód ten stał się obiektem znacznego zainteresowania z racji konstrukcji, wnętrza, wysokiej jakości wykończenia. Jego największą wadą jednak były zbyt słabe silniki; wersja SP1 szybko przestała być wytwarzana.

Garść danych technicznych:

  • Liczba cylindrów: 4
  • Pojemność: 1678 cm³
  • Średnica cylindra x skok tłoka: 88 x 69 mm
  • Moc maksymalna: 75 KM przy 5000 obr/min
  • Hamulce (przód/tył): tarczowe/bębnowe
  • Rozmiar kół: 51/2 x 14
  • Rozmiar opon: 185 SR 14
  • Prędkość maksymalna: 161 km/h
  • Pojemność zbiornika paliwa: 40 dm³
  • Zużycie paliwa: 12,5 l/100 km (butla w koło i po sprawie 🙂
  • Zużycie oleju: 1 l/1000 km (do „pijących” nie należy)

Kurcze nie mogę zrozumieć dlaczego nie zdecydowano się na seryjną sprzedaż auta w Europie? Według mnie jest to jeden z największych błędów Volkswagena jakie tylko mogły mu się przytrafić. Przecież my (czyt. europejczycy) kochamy małe i zwinne (a przy okazji i piękne) samochody sportowe… Popatrzcie chociażby na sprzedaż Scirocco. Hm… no dobra nie wiem ile dokładnie sprzedano dotychczas sztuk następcy Corrado, ale przypuszczam, że nie jest to mała liczba. Argumentem potwierdzającym moją tezę może być np. duża ilość tzw. „używek” kilkuletnich Scirocco czy zauważalna obecność tego modelu na polskich ulicach. Po Bełchatowie chyba nawet jedna „jeździ”. Szkoda… wielka szkoda… Jednak mam dla Was jeszcze bardziej dołującą informację.

Z tego ci wyczytałem to kilka lat temu Volkswagen próbował „wskrzesić” model SP… Powstały nawet pierwsze wizualizacje:


Projektant Marcelo Rosa przedstawił nową interpretację legendarnego SP. Jednak skończyło się jedynie na komputerowo wygenerowanych wizualizacjach. Ech… Wielka szkoda, że ten fantastyczny i piękny projekt pozostał jedynie projektem i (prawdopodobnie) nigdy nie ujrzy światła dziennego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.