Wczoraj po półfinałowej porażce w rzutach karnych z Hiszpanią, dla piłkarzy Portugalii skończyły się mistrzostwa Europy. Idąc tropem mojego wczorajszego wpisu: SEAT pokonał po zaciętym wyścigu portugalski UMM i już czeka w hangarze na zwycięzcę dzisiejszego, drugiego półfinału Włochy – Niemcy. Dziś postanowiłem zaprezentować wam dwie marki, które w mojej opinii najbardziej identyfikują się z drugą parą półfinalistów EURO 2012. W „roli” reprezentacji Włoch wystąpi Alfa Romeo, zaś Niemcy będą reprezentowane przez – jakże by inaczej – Volkswagena.
Nie ma sensu tutaj rozpisywać się za bardzo na temat VW i Alfy. Każdy wie „o co chodzi” a jak nie wie to zapraszam do wklepania sobie w google słów „Volkswagen” i „Alfa Romeo”. Osobiście jestem fanem VAG-ów, więc w dzisiejszym meczu będę trzymał kciuki za Niemców. Jednak będę miał rozdwojenie jaźni podczas oglądania meczu gdyż… w moim sercu (i w marzeniach) daaawno temu obok Golfa GTI „zaparkowała” Alfa Romeo 145 w topowej wersji Quadrifoglio Verde. Mmm… Pamiętam, że zakochałem się w niej podczas wizyty w Zakopanem kilka, a może nawet i kilkanaście lat temu. Zauważyłem ją na ulicy i… trafiło mnie.
Wersja Quadrifoglio Verde zadebiutowała w 1996 r. i była to pierwsza odmiana z 4-cylindrowym, rzędowym silnikiem benzynowym. Jednostka ta należy do serii Twin Spark, która ma dwie świece na cylinder, zmienne fazy rozrządu i w początkowym okresie osiągała 150 KM. Po modernizacji w 1999 r. silnik wyposażono w układ dolotowy o zmiennej długości kanałów, co m.in. podniosło moc do 155 KM. Jakby to powiedział popularny Hardkorowy Koksu: Jest siła! Zdaję sobie sprawę z tego, że lepiej kupić coś bardziej trwałego i mniej awaryjnego niż używana 13-letnia sportowa Bella 145, jednak jeśli przy zmianie auta kierowałbym się sercem a nie rozumem to bez chwili zawahania wybrałbym Alfę. Dlaczego?
Bo wtedy liczyły by się dla mnie jedynie detale, które nadają Alfie wyjątkowy charakter. Nie chodzi tylko o znaczek z czterolistną koniczyną na progu i przednich błotnikach. Specjalny wzór mają aluminiowe felgi i tylko tu spotkamy tak efektowne, sportowo wyprofilowane fotele oraz bogate wyposażenie seryjne, obejmujące „elektrykę” szyb i lusterek, komputer, klimatyzację czy 4 airbagi. W dodatku za tak skomponowaną całość wcale nie trzeba „wywalać” dużej kasy. Wystarczy nam 6-7 tysięcy na 5-letni egzemplarz.
O Golfie GTI nie będę się rozpisywał. Wiecie dobrze „o co kaman?”. Pozwolę sobie jedynie skrobnąć kilka słów o moim wymarzonym GTI… Pierwsze szybkie Golfy pojawiły się na rynku w ’76 roku. Wówczas to włoski stylista samochodowy Giorgetto Giugiaro otrzymał zlecenie na przygotowanie projektu następcy Garbusa. Mimo tego, że Włoch miał wolną rękę podczas prac nad nowym autem, Volkswagen postawił mu dwa cele. Po pierwsze, nowy model ma mieć taki sam rozstaw osi, jak poprzednik, a jego stylistyka ma być prosta i uniwersalna – tak by samochód się szybko nie zestarzał. W wyniku prac Giugiaro powstał samochód, o którym marzy niejeden współczesny kierowca. I ja także zaliczam się do tego grona. Mój wybór i obsesja zarazem, padły na Golfa GTI piątej generacji. Dwulitrowa doładowana jednostka TFSI z bezpośrednim wtryskiem paliwa, która drzemie pod maską Golfa V GTI, dysponuje mocą 200 KM. Co prawda Focus ST, Megane Sport dysponują mocniejszymi jednostkami, ale żadne z wymienionych aut nie może pochwalić się maksymalnym momentem obrotowym o wartości 280 Nm dostępnym w zakresie 1.8 – 5 tys. obr./min. Coś pięknego… A dodatkowo: zaledwie 6,9 sekundy mija od startu, aż do momentu, gdy wskazówka przekracza wartość 100 km/h. Jest mooooc! 🙂 Gdyby tylko nie to spalanie… Póki co nie na moją stażową kieszeń. Ale za kilka lat… ON i tak w końcu znajdzie się w moim garażu! 🙂
Przed dzisiejszym meczem modlę się tylko o jedno. Niech rozstrzygnie się on w regulaminowym czasie gry… Bo jeśli Niemcy i Włosi zapatrzą się za bardzo na wczorajszy półfinał to chyba przy serii „jedenastek” padnę na zawał. Moje serce będzie rozdarte pomiędzy niemiecką solidność i precyzję a włoskie piękno i kunszt. Tak więc apeluję z tego bloga do Panów piłkarzy: strzelajcie duużo bramek i niech wygra lepszy. Ale niech wszystko się rozstrzygnie w regulaminowym czasie gry… No chyba, że chcecie mnie mieć na sumieniu? 🙂