Pistolet przystawiony do skroni

Wizyta na stacji paliw to nie jest miła sprawa.

Cholerne ceny benzyny kiedyś doprowadzą mnie do zawału… Jak można w 8 godzin podnieść cenę 95-ki o 10 groszy na litrze? Ano można. Wytłumaczę może o co chodzi, bo pewnie trudno po tym iście hitchcockowskim początku wyczuć w czym tkwi problem… Chociaż wiadomo już, że tkwi on w cenach na stacjach paliw. Ale do tego już się zdążyłem przyzwyczaić… Z równowagi wyprowadziło mnie coś jeszcze straszniejszego.

Wizyta na stacji paliw to nie jest miła sprawa.

Ale zacznę od początku. Wracałem z pracy i mając przy sobie trochę gotówki postanowiłem zatankować samochód. A co! Niech się Sejek ucieszy i wie, że od czasu do czasu pamiętam o jego kłopotach z pustym bakiem. Zajechałem więc pod stację samoobsługową (bo tam najtaniej w mieście)… Patrzę na cenę litra 95-ki i… pierwszy szok! Rano – kiedy jechałem do pracy – litr kosztował 5,62 zł/litr. A teraz… 10 groszy więcej. Szlag by to! Ugryzłem się w język i przeklnąłem swoją poranną decyzję by zatankować jak będę wracał z roboty. Nic to… Zalać trzeba tak czy siak bo już na rezerwie jeżdżę. Zanim jednak zdążyłem wysiąść z samochodu doznałem drugiego ciosu…

W radiu leciały akurat wiadomości o 16:00 i z głośników słyszę takie oto zdanie: „Nowa dyrektywa energetyczna, która ma wejść w życie 1 stycznia 2013 r., uzależni wysokość stawki akcyzy od wyprodukowanej energii i emisji CO2. Zdaniem ekspertów wejście w życie nowych przepisów spowoduje, że wzrosną ceny węgla i oleju napędowego.” Zamurowało mnie.

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna minimalna stawka akcyzy na olej napędowy wzrośnie o kilkanaście procent, a stawka na LPG nawet kilkakrotnie. źródło zdjęcia: www.gazetaprawna.pl

Początek przyszłego roku to data planowanego wejścia w życie nowej unijnej dyrektywy, która zmienia zasady naliczania akcyzy za paliwa kopalnych.  Nowe przepisy, które mają na celu chronić środowisko naturalne, uzależnią (Boże dlaczego!?) wysokość podatku od energetyczności paliwa i ilości CO2 emitowanego podczas jego spalania. Dyrektywa, nad którą pracuje Rada Unii Europejskiej, ma podobno pomóc w realizacji jakiś tam celów ekologicznych przyjętych przez wspólnotę. W serwisie Gazety Prawnej wyczytałem jeszcze, że – cytuję – „W myśl nowych przepisów wysokość opodatkowania będzie uzależniona od wartości energetycznej paliwa i wysokości emisji CO2 towarzyszącemu jego spalaniu. Paliwo, dla którego pierwszy czynnik będzie stosunkowo niski, a drugi wysoki, zostanie obłożone wysoką akcyzą.” czytam dalej i: „Unia zobowiązała się, że do 2020 r. zmniejszone zostanie zużycie energii oraz emisja dwutlenku węgla, a pomóc w realizacji tego celu ma właśnie zmiana w podatku akcyzowym.” Kurde… Nic z tego nie rozumiem, ale może o to właśnie chodzi.

Wiecie co? Kiedyś byłem wielkim Euroentuzjastą. Naprawdę wielkim. Byłem dumny jak paw z tego, że Polska przystąpiła do Unii. Dziś jednak mój entuzjazm nieco opada… (co nie znaczy, że stałem się sceptykiem). Ciekawi mnie tylko jedno… Skoro Unia zaczyna wprowadzać – rzekomo w imię ekologii – takie bzdurne przepisy, które doprowadzają do wzrostu cen litra paliwa na stacjach paliw, to cholernie ciekaw jestem kiedy Panowie „Ojroposłowie” wymyślą ustawę, która zacznie zdzierać z nas kasę za metan, który emitujemy wraz z każdym puszczonym bąkiem. Albo nie! Szanowni Panowie mam dla was jeszcze bardziej absurdalny pomysł! Może by tak wprowadzić jeszcze podatek od rozwolnienia, bo przecież w jego trakcie zużywamy więcej wody do spłukiwania toalety.  Dziękuję, idę oglądać mecz.

Forza Italia!

 

Jedna myśl w temacie “Pistolet przystawiony do skroni”

  1. Zgadzam się. Według mnie takie 'działania’ Unii Europejskiej prowadzą jedynie do zbicia kapitału i w czasach kryzysu dorzucenia ilku euro do unijnego skarbca. Przykre to, ale co zrobić? Z pustego i Salomon nie naleje… Taka już jest kryzysowa rzeczwistosc. Pozdrawiam, Jakub Dębski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *