Volkswagen Up! mnie przeraził

Volkswagen Up White Up

Na początku czerwca miałem okazję przyjrzeć się z bliska następcy Volkswagena Lupo i jednocześnie najmniejszemu modelowi w gamie koncernu z Wolfsburga, czyli nowemu VW Up! Byłem szalenie podekscytowany i ciekawy tego jak prezentuje się na żywo zdobywca tytułu World Car of the Year.Volkswagen Up White Up

Pierwszym zewnętrznym elementem Up!-a, który przyciągnął moją uwagę były niezwykle duże drzwi i sama wielkość najmniejszego przecież VW. Szczerze powiedziawszy na zdjęciach samochód nie wydawał się aż tak duży jak w rzeczywistości. Jak się później okazało, to te „ogromne” drzwi zachwiały moim zmysłem postrzegania wielkości auta, bowiem Up! jest mniejszy od dwójki swoich najgroźniejszych rywali: Fiata 500 oraz Renault Twingo. Nie mogłem w to uwierzyć. Długo dochodziłem do siebie i analizowałem jakim cudem VW stworzył takie małe COŚ z tak dużymi drzwiami i w dodatku to COŚ jest mniejsze od Fiata 500! Niebywałe. Ale to nie jedyna rzecz, która zaskoczyła mnie podczas oglądania nowego „malucha” Volkswagena.

Dużo większy szok graniczący momentami z dziwnym uczuciem bezradności i niemożności logicznego wysłowienia się, spotkał mnie kiedy otworzyłem drzwi i rozsiadłem się wygodnie w fotelu kierowcy. Ta przestrzeń – zarówno przed sobą, jak i po prawej i lewej stronie – oraz niemal kosmiczna dziura nad głową a także niezwykła swoboda ruchów i ilość miejsca… po raz drugi byłem porażony. Zaryzykuję stwierdzenie, że w środku można się poczuć, jak w aucie o numer większym! Także na tylnej kanapie jest aż przesadnie dużo miejsca. Spasowanie i jakość użytych materiałów z jakich wykonano wnętrze Up!-a nie budzi najmniejszych zastrzeżeń – ot, typowy Volkswagen. Kiedy wnikliwie zbadałem wnętrze i poprzyciskałem sobie niemal wszystkie przyciski, wysiadłem z samochodu i udałem się obejrzeć bagażnik. Według danych fabrycznych ma on pojemność 250 litrów. Wielkość jak na tę klasę samochodu jak najbardziej ok. Nie podobały mi się jedynie nieosłonięte blachy nadkoli, które wnikają do komory bagażnika. Obróciłem się na pięcie i z uśmiechem na twarzy spojrzałem w stronę mojego czerwonego Seicento. „Sejku, nie masz się czego wstydzić. Up! ma podobnie wykończony bagażnik jak Ty” – pomyślałem sobie.

Po oględzinach bagażnika przyszła kolei na silnik. Pod maską Up!-a drzemie trzycylindrowa jednostka napędowa o pojemności jednego litra i mocy 75 KM. Nie miałem sposobności „przejechać się” małym czerwonym VW, ale z zapewnień mojego znajomego wiem, że silnik odznacza się dobrą dynamiką i bardzo małym zużyciem paliwa. Podobno średnio „pali” 5,6 litra benzyny na 100 km. Ciekawe, ciekawe… Jednak to może być prawda. A jeśli tak jest to z pełnym przekonaniem i o zdrowym umyśle stwierdzam, że Up! mnie przeraża. Ach… gdybym tylko miał na zbyciu nieco ponad 31 tysięcy. Ktoś chętny pożyczyć w kredycie na 50 lat?

Jedna myśl w temacie “Volkswagen Up! mnie przeraził”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.